Irytujące dialogi Jesusa i Consuelo o głębi a'la Coelho, realizm zabity przez dramatyzm i zwroty akcji rodem z telenoweli...meksykańskiej oraz jakby obowiązkowa dla filmów z lat 70-80-tych aborcja "product placement" ze sloganem "she has right to her belly (...) and now you will have better life for a long". Puste hasło "arcydzieło" samo się nie broni, sorry